Jak siedze bezczynnie, tzn. sprzatam, piore i gotuje, to dostaje bzika.
W ramach szybkiej regeneracji psychiki trzasnelam takiego kociaka-podusie. Pogoda w kratke, wiec i kotek jest pokratkowany. Dosc szybko to szycie szlo, wiec strat moralnych pod tytulem: "Sajgon w domu" nie bylo. Jako praczka i sprzataczka uaktywniam sie dopiero pod wieczor. Niesety tak mam, ze dzialam wylacznie pod presja czasu, bo po co robic cos przez 3 godziny, jak mozna to zrobic w pol? ;)
I tak dzisiaj urodzil sie kot do przytulania i kochania. Sama podusia ma ca.25 x 15 cm i z pewnoscia mozna do niej mala glowke przylozyc.